POCZTA "ANEKSU" / Aneks TRYBUNY Nr 13/ sobota - niedziela,
22-25 sierpnia 1998. "TRYBUNA" No. 196
s. 4-5.
Nie omijajcie prawdy - NIE TYLKO O WOŁYNIU!
Jan HASTAN
Zbigniew Okoń z Rzeszowa artykułem "Nie omijajcie prawdy o Wołyniu"
/"ANEKS" 5-6.VII.1998/ być może wykreował sytuację, w której
odmowa opublikowania znanej mi prawdy byłaby wręcz niezrozumiała.
Przez dwa lata analizowałem w archiwach MSW tajne wówczas materiały dotyczące
Ukraińskiej Powstańczej Armii /UPA/, i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów
/OUN/. Materiały te są obecnie odtajnione. W 1981 roku, po przemyśleniu
faktów w piśmie podsumowującym sugerowałem, aby te materiały przez wiele
lat nie były udostępnione, oraz postulowałem, aby wycofano wszelkie
publikacje, filmy oczerniające walkę narodu Ukraińskiego. Wówczas sądziłem,
że ujawnianie niemal patologicznego szowinizmu polskiej polityki w stosunku
do narodu ukraińskiego kompromitowałoby w opinii światowej wizerunek
Polski, skądinąd szczycącej się heroicznym oporem przeciwko hitlerowskim
nazistom.
Nie przypuszczałem wówczas, iż poglądy apologetów polskiej odmiany
nazizmu mogą w Polsce odżyć, natomiast przypomnienie szowinistycznych niegodziwości
popełnianych przez władze II RP, a następnie przez władzę mieniąca się
socjalistyczną, jak sądziłem, nie sprzyjałoby pogrzebaniu pamięci tych
ciemnych stron historii wówczas, gdy do tych spraw nie powracali historycy
ukraińscy, unikający pogarszania wizerunku zaprzyjaźnionego narodu. Wypowiedzi
nie tylko Zbigniewa Okonia dowodzą, że te moje wnioski były błędne.
Nie można posądzać mnie o stronniczość proukraińską. Jestem Lwowiakiem,
synem obrońcy Lwowa, uhonorowanego "Orderem Orląt Lwowskich". Sądzę,
że nie jestem złym Polakiem, jak nie jest złym Niemcem ten, który potępia
zbrodnie hitlerowskie. Przecież parodią prawdy historycznej byłoby
wyliczanie krzywd w stosunkach polsko-niemieckich od 1945 roku, czyli od
wysiedlania ludności niemieckiej, a w konflikcie polsko-ukraińskim od
wydarzeń 1943 roku na Wołyniu - tak sugeruje Zbigniew Okoń.
Aby naród nie uległ klimatowi prymitywnej nienawiści skierowanej przeciwko
całym społecznościom, potrzebna jest znajomość prawdy historycznej,
argumentów i racji jednych jak i drugich. Niestety w III RP objętych
swoistym tabu jest wiele ważkich dla świadomości narodu tematów. Dotyczy
to szczególnie ocen polityki sanacyjnej. Polski, w tym narodowościowej spuścizny
Józefa Piłsudskiego.
Najnowszą historię konfliktu polsko-ukraińskiego świadomie starali się
zafałszować zarówno polscy działacze nacjonalistyczni, jak też ci, którzy
odnosili się z tzw. internacjonalizmem. Przecież znali konkretne fakty. Świadczą
o tym losy pracy doktorskiej Antoniego Szcześniaka z 1967 r. /znajduje się w
Centralnym Archiwum MSW/ oraz książki A. Szcześniaka i W. Szoty /wyd. w
1972 r. / "Droga do nikąd". Pracę obronił, książkę wydano,
fakty uznano, gdyż były niepodważalne, lecz nakład niemal cały
zniszczono. Czytając pracę doktorską A. Szcześniaka "Ukraińskie
podziemie w Polsce i jego zwalczanie w okresie czerwiec 1944 - marzec
1947" rodziło się u mnie przeświadczenie, że za decyzje dotyczące
rozprawy z narodem ukraińskim w granicach PRL, w przypadku postawienia Władysława
Gomułki i Edwarda Osóbki-Morawskiego przed obiektywnym trybunałem międzynarodowym,
nie uniknęliby oni najwyższego wymiaru kary.
W ramach Austro-Węgier nie notowano godnych uwagi waśni polsko-ukraińskich.
Obie narodowości miały te same prawa do rozwijania narodowej kultury,
piastowania stanowisk państwowych. Gdy Józef Piłsudski formował w Krakowie
Legiony, we Lwowie formowały się podobnego typu jednostki ukraińskie,
gdyż na terenie Wschodniej Galicji zdecydowanie przewyższała ludność
ukraińska. W wyniku rozpadu Austro-Węgier i carskiej Rosji powstały
nowe państwa w granicach narodowych, gdyż w XIX wieku i przed I wojną światową
szybko postępował rozwój świadomości narodowej narodów Europy. Nawet
Anglia zmuszona była w 1922 roku przyznać Irlandii niepodległość.
Włączenie w granice państwa polskiego dużego obszaru zamieszkałego przez
ludność ukraińską mogłoby, mimo wszystko, nie prowadzić do tragedii, jeśliby
pojmowano Polskę jako państwo wielonarodowe i przestrzegano skrupulatnie
poszanowania równości praw narodów. Jednak stworzono w Europie obszar
kolonialny z narodu ukraińskiego, który w państwie austro-węgierskim
miał duże prawa, wykształcił własna inteligencję, kadrę urzędnicza, a
w nowym państwie polskim już miał mniejsze prawa niż Arabowie we
francuskiej Algierii. Niemal zamknięto Ukraińcom dostęp do stanowisk w
policji, w wojsku do kadry oficerskiej, do stanowisk wójtów, urzędników
administracji, niemal zlikwidowano szkolnictwo ukraińskie. W kuratorium
lwowskim z 2455 szkół z językiem wykładowym ukraińskim pozostało w
1934 r. 457 i to przeważnie były szkoły 4-klasowe. Na Wołyniu,
tym najbardziej ukraińskim województwie, z 500 szkół pozostawiono 6. I
te były pozbawione zaplecza kadry nauczycielskiej. W 1934 r. było 7
niewielkich szkól nauczycielskich z ukraińskim językiem wykładowym /łącznie
zaledwie 500 uczniów/, a w 1937 r. ostała się tylko jedna, do której
uczestniczyło około stu uczniów.
Jeżeli przypomnieć o osadnictwie wojskowym na Wołyniu, o
przeprowadzanych przez policje brutalnych pacyfikacjach połączonych z umyślnym
wyrządzaniem szkód materialnych, biciem ludzi, niszczeniu obiektów
religijnych / tylko na Chełmszczyźnie zniszczono w 1938 r. 127 obiektów
religijnych w czasie jednej pacyfikacji stanie się oczywiste, że nawet
cywilizowane metropolie kolonialne w okresie po 1918 roku takich metod
kolonialnych już stosować nie odważyły się. W tej sytuacji ruch oporu
przeciwko kolonialnemu XlX-wiecznemu uciskowi był zjawiskiem naturalnym.
Bulwersują opinię polską informacje o zaniedbanym przez Ukraińców
cmentarzu Orląt Lwowskich, przy tym nie wspomina się, że powstanie 22
listopada 1918 roku zapoczątkowało tragiczny okres kolonialnego polskiego
panowania nad narodem ukraińskim. Jest to szczególnie nie na miejscu, gdy
pretensje wnoszą apologeci marszałka Józefa Pilsudskiego, który w stosunku
do ludności ukraińskiej, stosował metody okrutniejsze od stosowanych od
1939 roku przez Hitlera w stosunku do ludności polskiej.
Następne lata i dziesięciolecia po śmierci J. Pilsudskiego dowodzą, że
jego koncepcja w stosunku do Ukraińców pozostawała żywotna w umysłach
zbyt znacznej i wpływowej części polskiego społeczeństwa. Nie potrafiono
przeto zapobiec szybkiemu narastaniu wpływów wrogich władzy sanacyjnej, zarówno
lewicowych organizacji ukraińskich /te aktywnie wspomagały w okresie
okupacji hitlerowskiej działalność oddziałów partyzantki radzieckiej, m.
in. S.Kowpaka i S.Rudniewa/, jak też nacjonalistycznej OUN.
Doświadczenie ruchów narodowo-wyzwoleńczych po II wojnie Światowej
przemawia za tezą, że bez względu na to, czy doszłoby do wojny światowej,
polityka sanacji prowadziła do destabilizacji sytuacji w Polsce, do jej
rozpadu. Jest rzeczą zrozumiałą, że ukraińscy nacjonaliści, w
walce z okrutnym wrogiem narodu ukraińskiego szukali sojusznika w Niemczech.
W 1925 r., a więc przed dojściem Hitlera do władzy, OUN liczyła 50 tysięcy
kadrowych członków, z których do 1939 r. znaczna cześć została wojskowo
przeszkolona w pięciu obozach na terenie Niemiec i Austrii. Kadra ta liczebnością,
a tym bardziej wyszkoleniem wojskowym, nie ustępowała tej, która w Algierii
zmusiła Francję - znacznie silniejszą i bogatszą od Polski - do wycofania
się ze skolonizowanych terenów Maghrebu.
Żenuje ograniczoność sanacyjnych następców Piłsudskiego. Posiadając
informacje o dużej i wzrastającej sile bojówek OUN nie odważyli się
dokonać korekty linii "Wielkiego Marszałka". Zgodnie z jego ideą
silnej władzy państwowej, trzymającej w karbach Ukraińców i Białorusinów,
zastosowano bardziej okrutne pacyfikacje, do absurdu ograniczono możliwości
rozwoju kulturalnego tych narodów. Przecież silna władza państwowa w
stosunku do słowiańskich mniejszości narodowych była i jest głównym
atutem propagandowym piłsudczyków, gdyż międzywojenna Polska notowała w
dwudziestoleciu najsłabsze wskaźniki rozwoju gospodarczego w Europie.
Polski kolonializm nie miał szans przetrwania. Wojna 1939 roku
zapobiegła nieuchronnej wojnie domowej, gdyż kolonializm w połowie XX wieku
w Europie był już anachronizmem. Niemniej ukryta wojna domowa między
ugrupowaniami zbrojnymi - polskimi podporządkowanymi rządowi londyńskiemu -
i OUN toczyła się w okresie okupacji hitlerowskiej. Okupanci hitlerowscy
byli zainteresowani w jej nasilaniu. Okupant dyskontował program polskiego rządu
londyńskiego oraz zgodną z tym programem działalność Armii Krajowej /AK/
na Wołyniu, zmierzającą, do przygotowania ponownego przyłączenia tych
ziem do Polski na zasadzie dowojennego kolonializmu. Program ten znany OUN, ułatwiał
agitację przeciwko całej ludności polskiej, gdyż polskie osadnictwo
wojskowe na Wołyniu miało przecież na celu również umocnienie militarne
polskiego stanu posiadania. Dopiero w marcu 1944 r., a więc gdy front sięgał
klinem na teren Zachodniej Ukrainy Deklaracja Rady Jedności Narodowej
zapowiedziała równouprawnienie mniejszości narodowych w ramach jedności państwowej.
Słowa te nie padały, gdy lała się krew w swoistej wojnie narodowo-wyzwoleńczej
prowadzonej w warunkach okupacji przez OUN przeciwko podziemnym organizacjom
sanackiej Polski i jej zwolennikom.
W polskiej publicystyce zakłamano oceny na temat stosunku OUN do
hitlerowskiego okupanta. OUN walczyła o "Samostijną Ukrainę" i w
takim zakresie współdziałała z Niemcami, w jakim zdawała się tą współpraca
przybliżać osiągnięcie celu. Gdy stawała na przeszkodzie, była zrywana.
OUN uznawała zasadę czterech wrogów pagrążajacych "Samostijnej
Ukrainie". Zakładano podobnie jak AK - że Związek Radziecki i Niemcy
wykrwawią się, przegrają z Zachodem. Lecz wówczas Ukrainie zagrozić może
Polska i Wielka Brytania, gdyż ta po każdej zwycięskiej wojnie dążyła do
powiększenia imperium kolonialnego o najcenniejsze tereny. Może sięgać/przy
współudziale Polaków po Ukrainę, przekształcając ja, jak swego czasu
Sudan, w kondominium. Aby do tego nie dopuścić OUN tworzyła pod okupacją
niemiecką swoje liczne siły zbrojne podziemne, dla pokrzyżowania planów
Polski. Wspomniany program polskiego rządu w Londynie i praktyka oddziałów
AK organizowanych na Wołyniu - w odczuciu Ukraińców nie do walki z Niemcami
lecz aby pokazać "chamom" ukraińskim, że Polska w poprzednim
charakterze była, jest i będzie - mobilizowały OUN aby ukraińskie siły
zbrojne, policję oraz aparat administracyjny szybko umocnić, przeszkolić,
współdziałając w tym zakresie z Niemcami. Koleje tej współpracy były
bardzo kręte.
Po 1939 r. w OUN ścierały się wpływy dwóch czołowych działaczy; Andrija
Melnyka, rzecznika podporządkowania się Niemcom i Stefana Bandery wykazującego
w stosunku do Niemiec daleko posuniętą rezerwę. Struktury terenowe wkrótce
zostały zdominowane przez zwolenników Bandery. Banderowcy zorganizowali w
lecie 1941 r. trzy grupy "pochodne" OUN /łącznie 4000 osób/,które
w ślad za wkraczającymi na teren ZSRR wojskami hitlerowskimi miały
organizować ukraińską administrację podporządkowaną powołanemu bez
zgody Niemców Rządowi Tymczasowemu. Zorganizowali bataliony "Nachtigal"
i "Roland" liczące łącznie 700 osób. Jednak Niemcy nie
zamierzali tworzyć "Samostijnej Ukrainy ". 11 lipca 1941 r.
aresztowano Rząd ukraiński, Banderę wywieziono do Berlina, grupy pochodne
rozwiązano i rozproszono, część zbiegła. Bataliony rozformowano, ale
uprzednio rozkazano perfidnie batalionowi "Nachtigal" rozstrzelać
51 polskich profesorów we Lwowie. Internowano też Melnyka. W obozach
koncentracyjnych zginęli dwaj bracia Bandery. OUN przeprowadziła akcje
odwetowe, w odwecie rozstrzelano stu członków OUN Bandery.
Wówczas płk Roman Szuchewycz zaproponował Niemcom utworzenie ukraińskiej
pomocniczej policji. Działał z inspiracji OUN. Gdy Niemcy ukraińską policję
odpowiednio wyszkolili, ta na polecenie OUN przeszła z bronią do podziemia.
Wiosną 1945 r. inni działacze OUN wezwali do utworzenia dwóch ukraińskich
dywizji: SS Galicja i SS Karpaty. Akcja werbunkowa nie dała efektu. Wobec
tego zastosowano w stosunku do oficerów narodowości ukraińskiej pobór, a w
1944 poborem objęto również szeregowych Ukraińców. Po przeszkoleniu,
przed wyruszeniem na front, Ukraińcy z dywizji SS-Galicja otrzymali
przepustki do domu i... na rozkaz OUN przeszli z bronią do podziemia. 11
procent stanu dywizji stanowili Niemcy. Resztki dywizji wysłano na front i zostały
rozbite pod Brodami. Z formowania dywizji SS-Karpaty Niemcy zrezygnowali.
UPA została znowu zasilona kilkunastu tysiącami przeszkolonych żołnierzy.
Łącznie jej siłę w początkach 1944 r. AK oceniała na 40 tysięcy ludzi.
Nie należy stawiać znaku równości miedzy UPA - zbrojnymi siłami OUN, a
tzw. bulbowcami. W UPA obowiązywała żelazna dyscyplina, natomiast
tworzone na Polesiu grupy Tarasa Bulby były zwykłymi bandami rabunkowymi.
Schwytani bulbowcy byli rozstrzeliwani zarówno przez partyzantów radzieckich
jak i UPA. Bulbowcy organizowali napady głównie na Polaków, zwłaszcza we
dworach, było wiele do rabowania.
OUN w oparciu o przeszkoloną wojskowo kadrę tworzyło we wsiach oddziały
samoobrony. Broń zbierano oraz kupowano od żołnierzy węgierskich, rumuńskich,
włoskich i słowackich. Niemcom oddawano uzgodnione kontyngenty żywności,
lecz gdy dokonywali dodatkowej rekwizycji stawiano zbrojny opór. Dodatkowych
rekwizycji dokonywano często, wiec często dochodziło do walk.
Jeśli Ukraińcy nie pozwalali Niemcom na samowolne rekwizycje, to tym
bardziej oddziałom M, a rekwizycje miały dowodzić, kto faktycznie sprawuje
władze. Do rejonu, gdzie były silne oddziały AK i dokonywały rekwizycji,
OUN skierowało z południa silne oddziały samoobrony /poźniej przemianowane
na UPA/ dla wsparcia i ukarania napastników. W obronie napadniętych wsi
ukraińskich stawały też radzieckie oddziały partyzanckie.
Przed zbliżającym się frontem polskie oddziały AK wycofały się z Wołynia
za Bug. Po przejściu frontu, w odwet za niepowodzenie na Wołyniu, przystąpiły
do pacyfikacji wiosek ukraińskich. W ciągu sześciu tygodni wymordowano
1500 Ukraińców, w tym wiele kobiet i dzieci. Niektóre mordy dokonywane
były w sposób bestialski, na terenach Polski, zamieszkałych przez Ukraińców,
OUN zarządziły przymusowy pobór do UPA. Sprawna Służba Bezpieki ustalała
i ścigała bezpośrednich sprawców bestialskich mordów i wykonywała wyroki
na sprawcach i ich synach /etyka ukraińska nie zezwalała na karanie żon i córek
za zbrodnie mężczyzn/. Te zbrodnie UPA są przypominane, lecz jakże
stronniczo, bez podawania powodów.
Stosując współczesne kryteria ocen, walka gnębionego przez reżim J. Piłsudskiego
bratniego, słowiańskiego narodu nie może być oceniana negatywnie. Nie
wzbudza minimum szacunku dla polskiej publicystyki i historyków szokujący w
swej jednostronności apologeta Józefa Piłsudskiego.
Akcja "Wisła" wg. Encyklopedii Polskiej" s. 14. T. 1"
Wydawnictwo: Ryszard Kluszczynski - Kraków 1996 r. Akcja "Wisła" -
Słowo wstępne prof. dr hab. Tadeusz Chrzanowski. Akcja "Wisła" -
wielka operacja wojskowo-polityczna przeciwko zbrojnym grupom UPA działającym
w pd. -wsch. Polsce /wojew. rzeszowskie, lubelskie/ przeprowadzona w odwecie
za śmierć gen. Karola Świerczewskiego. Operacja w której uczestniczyły
oddziały Wojska Polskiego, KBW, MO i UB, przyniosła likwidacje oporu ukraińskiego.
Była jednak skierowana nie tylko przeciwko partyzantom, ale również ukraińskiej
ludności cywilnej, która w liczbie powyżej 150 tyś., przesiedlono, w
rozproszeniu, na Pomorze, Dolny Śląsk i Mazury. Akcja będąca świadectwem
zastosowania odpowiedzialności zbiorowej, pociągnęła za sobą śmierć
przeszło 1,5 tysiąca Ukraińców.
Plany rozwiązania "problemu ukraińskiego'', przez Komitet Ziem
Wschodnich /KZW/ - Organizacji politycznej kierowanej przez Stronnictwo
Narodowe, Warszawa 1943 r.
Komitet Ziem Wschodnich /KZW/ powstał w 1943 r. w czasie okupacji
hitlerowskiej Polski w Warszawie przy Stronnictwie Narodowym. Do tego czasu
istniały przy Stronnictwie Narodowym /SN/ komisje zajmujące się sprawami
wschodnimi, jak Komisja Spraw Wschodnich przy Centralnym Wydziale Propagandy,
Komisja dla Spraw Wschodnich przy Wydziale Politycznym. Dążeniem SN było
opracowanie własnej polityki wschodniej na okres powojenny.
Naczelnym zagadnieniem, które należało rozwiązać były - zdaniem KZW
-zagadnienia stosunków polsko-ukraińskich. Komitet Ziem Wschodnich stał na
stanowisku nienaruszalności granic Polski sprzed 1939 roku i postulował w
związku z tym przesiedlenie z terenów wschodnich wszystkich mniejszości
narodowych, a przede wszystkim Ukraińców. Przesiedlenie to miało na celu
rozproszenie Ukraińców wśród narodu polskiego /planowano osadzić po 2-3
rodziny po wsiach polskich/, a następnie ich spolonizowanie.

Return to Lemko Home Page
Date Posted: February 10, 2000.
Last Revision: January 26th, 2002
We welcome questions and comments. Please send them to Walter
Maksimovich.
© LV Productions. All
Rights Reserved.
LV Productions Ltd.
c/o Walter Maksimovich
3923 Washington Street
Kensington MD 20895-3934 |