| Śladami
Łemków |
Wiaczesław
Dejneko |
|
Morochów to niewielka,
ale bardzo pięknie wkomponowana w krajobraz miejscowość,
oddalona o około 20 kilometrów od Sanoka (województwo
podkarpackie). Znajduje się tutaj cerkiew potkania Pańskiego,
której proboszczem jest o. Julian Feleńczak.
Na przełomie lipca i sierpnia w Morochowie odbywał
się obóz Bractwa Młodzieży Prawosławnej. Uczestniczyli w nim
młodzi ludzie przede wszystkim z Białostocczyzny.
Większość obozowiczów niewiele wiedziała
o Łemkach, ich historii i kulturze. Poznawanie rozpoczęliśmy
od zwiedzania cerkwi w Rzepedzi, Komańczy, Szczawnem,
Turzańsku, Uluczu (najstarsza cerkiew w Polsce) oraz
sanockiego skansenu. Mogliśmy tu zobaczyć stare zabudowania
łemkowskie, wyobrazić sobie, jak kiedyś wygądał zwykły dzień
Łemka. Mieliśmy możliwość zwiedzenia wystawy ikon.
Bieszczadzkie i łemkowskie ikony widzieliśmy także na wystawie
w sanockim zamku. W Sanoku odwiedziliśmy
cerkiew katedralną Świętej Trójcy. O
historii Łemków mówili przewodnicy w skansenie i zamku. Ale o
latach powojenych i Akcji Wisła opowiadali nam sami Łemkowie i
o. Julian. Miejscem, które oddaje
tragizm wydarzeń związanych z przesiedleniami Łemków, jest
Zawadka Morochowska. Tu rozciągała się duża wioska łemkowska
(około stu rodzin) z cerkwią i szkołą. Wieś została
spacyfikowana przez wojsko polskie, jej mieszkańcy
wymordowani. Z całej wsi cudem zdołały uratować się jedynie
dwie osoby. Takich historii było więcej...
Chyba najjaśniejszym punktem obozu była
wizyta w monasterze św. św. Cyryla i Metodego w Ujkowicach.
Mieliśmy tu okazję pomodlić się oraz poznać historię tego
miejsca. Ihumen Atanazy przybliżył nam zawiłe i trudne
losy braci zakonnych i ich życie codzienne. Poznaliśmy
historię cudotwórczej Watopedzkiej Ikony Bogarodzicy, której
kopia znajduje się w ujkowickim monasterze. Odwiedziliśmy
pounicką cerkiew stojącą we wsi Ujkowice, niestety zniszczoną
przez miejscową ludność. Chodziliśmy po
górach, byliśmy nad Zalewem Solińskim, pojechaliśmy na
Słowację. Tam w mieście Medzilaborce zobaczyliśmy piękną
cerkiew Świętego Ducha. Obóz nie byłby
tak interesujący bez o. Juliana Felenczaka i naszej liderki
Marioli Artemiuk. O. Julian pomagał we wszystkim.
Często, mimo obowiązków wobec parafi i rodziny, znajdował
czas, aby uczestniczyć w naszych porannych i wieczornych
modlitwach, porozmawiać z nami na tematy religijne, przybliżyć
historię Łemków. Był prawdziwym opiekunem. Spasi
Hospodi. To co robi o. Julian w
swojej parafi jest godne podziwu. W diecezji przemysko -
nowosądeckiej prawosławnych jest niewielu, a w parafi
morochowskiej dosłownie garstka. Mimo to
o. Julian zdołał wspaniale zorganizować swoich parafian, czego
owocem jest m.in. utrzymana w dobrym stanie zabytkowa filialna
cerkiew św. archanioła Michała w Turzańsku oraz cerkiew
Spotkania Pańskiego w Morochowie, w której obecnie prowadzony
jest remont ikonostasu. Zasługi o. Juliana i jego parafian są
tym większe, że niestety cały czas na tamtych terenach
stosunki międzywyznaniowe nie układają się przykładnie, czego
sami doświadczyliśmy. Nie był to zwykły
obóz. Każdy wrócił do domu wypoczęty, bogatszy o sporą grupę
przyjaciół, nowe doświadczenia, a przede wszystkim bogatszy
duchowo. I właśnie tym różnią się obozy bractwa od zwykłych
koloni. Młody człowiek na takim obozie nie tylko wypoczywa,
ale i jego dusza zyskuje bardzo wiele.
fot. Autor
|
Opinie:
|
| Numer 10 (208) październik
2002 |
 | |