Naczelny Sąd Administracyjny uznał
roszczenia Łemków pokrzywdzonych w Akcji "Wisła"
Dostaną lasy albo pieniądze
Czy łemkowska rodzina Hładyków odzyska 7,5 ha lasów pod wsią
Kunkowa w Beskidzie Niskim, odebranych jej przez państwo w 1947 r.?
Nie wiadomo jeszcze, jaki będzie skutek wczorajszego wyroku
Naczelnego Sądu Administracyjnego, pierwszego pozytywnie
załatwiającego roszczenia pokrzywdzonych w Akcji "Wisła".
NSA oddalił skargę Nadleśnictwa Łosie, władającego obecnie
tym terenem. Orzeczenie z 1954 r. o jego nacjonalizacji unieważnił w
czerwcu zeszłego roku wojewoda małopolski, a rok później poparł go
minister rolnictwa i rozwoju wsi. Nadleśnictwo domagało się
uchylenia tych decyzji.
Sporne 7,5 ha lasu do 1947 r. wchodziło w skład liczącego
niewiele ponad 11 ha gospodarstwa Marii Hładyk we wsi Kunkowa. W
wyniku przymusowych wywózek podczas Akcji "Wisła" w ciągu jednego
dnia straciła ona cały dobytek.
- Swoje chyże (domy) musieli opuścić w ciągu kilku godzin.
Pakowali się błyskawicznie, jedną furmanką wywieźli dobytek. Bali
się, że trafią do obozów koncentracyjnych - tak o przeżyciach babki
i ojca opowiadał podczas rozprawy spadkobierca Stefan Hładyk,
jednocześnie prezes Zjednoczenia Łemków.
Cel Akcji "Wisła" był wojskowy: wysiedlenie Ukraińców miało
pozbawić zaplecza Ukraińską Armię Powstańczą. Zwłaszcza wobec Łemków
był to motyw fałszywy, na Łemkowszczyźnie nie było oddziałów UPA. W
rzeczywistości był to drugi akt czystki etnicznej na
południowo-wschodnich ziemiach Polski. W latach 1944 - 1946
przesiedlono blisko pół miliona Ukraińców do ZSRR.
Postanowienie o przeprowadzeniu Akcji "Wisła" podjęło Prezydium
Rady Ministrów 24 marca 1947 r. Wysiedlenia dokonała wojskowa Grupa
Operacyjna gen. Stefana Mossora, pełnomocnika rządu do spraw akcji
przesiedlenia ludności ukraińskiej i walki z UPA. Właściwą akcję
poprzedziło aresztowanie 24 - 25 kwietnia 1947 r. elit ukraińskich.
Od 28 kwietnia do 15 sierpnia 1947 r. przesiedlono 33 154 rodziny -
140 660 osób.
Osiedlaniem - też pod przymusem - kierował Polski Urząd
Repatriacyjny. Przesiedleńcom nie wolno było osiedlać się w zwartych
grupach ani oddalać z wyznaczonego miejsca. Żeby posiąść
gospodarstwo na własność (nie zawsze na zasadzie zamiany, często
władze żądały wykupu), trzeba było zwrócić kartę przesiedleńczą, co
groziło wykluczeniem w przyszłości starań o zwrot opuszczonego
majątku.
W latach 1957-58 na dawne ziemie powróciło niespełna 5 tys.
rodzin. Wracający przeważnie musieli odkupić ojcowiznę od osadników
lub spółdzielczych i państwowych zarządców, zwłaszcza po 12 marca
1958 r., kiedy Sejm uchwalił ustawę, że byli właściciele mogą
odzyskać majątki przejęte przez skarb państwa tylko drogą kupna.
Łemkowskich i ukraińskich rewindykacji majątkowych nie
uregulowano w odrębnym akcie prawnym. W porozumieniach
rzeszowsko-ustrzyckich (strajkujących rolników z rządem) w styczniu
1981 r. zapowiedziano możliwość starania się o zwrot własności
rolnej odebranej niesłusznie, nie zostało to jednak zrealizowane. W
1991 r. Senat w uchwale potępił Akcję "Wisła" i zapowiedział
podjęcie starań o naprawienie krzywd, ale tak się nie stało. W 1991
r. w Sejmie powstał projekt ustawy o zwrocie majątków
skonfiskowanych w Akcji "Wisła", ale nie był rozpatrywany, ponieważ
miała to załatwić ustawa reprywatyzacyjna. Nie załatwiła.
Majątkowe skutki wysiedleń regulowały dwa dekrety: z 5 września
1947 r. o przejściu na własność państwa mienia pozostałego po
osobach przesiedlonych do ZSRR i z 27 lipca 1949 r. o przejęciu na
własność państwa nie pozostających w faktycznym władaniu właścicieli
nieruchomości ziemskich. Na ich podstawie w lipcu 1954 r. Prezydium
Powiatowej Rady Narodowej w Gorlicach wydało zbiorcze orzeczenie o
przejęciu ziem wszystkich wysiedleńców z gruntów o łącznej
powierzchni 726 ha.
- To jawne bezprawie - dowodzi Stefan Hładyk. - Nie można jakimś
ogólnym aktem, operującym tylko nazwiskami właścicieli i ogólną
powierzchnią gruntów, pozbawić kogoś własności.
Jego zdaniem konieczna była indywidualna decyzja administracyjna,
czego zresztą wymaga rozporządzenie Prezydenta RP z 28 marca 1928 r.
o postępowaniu administracyjnym: rozstrzygnięcie nacjonalizacyjne
powinno dokładnie wskazywać dane właściciela, wielkość, granice i
położenie gruntu oraz numer ewidencyjny działki.
- Orzeczenie zapadło dopiero w 1954 r., a przy wysiedleniu w 1947
r. moja babka nie dostała żadnego pokwitowania - mówi Stefan Hładyk.
- W ten sposób nie mogła ubiegać się o ekwiwalent zamienny,
gwarantowany w dekrecie z 1949 r. Kiedy moja rodzina po trzech
miesiącach poniewierki osiadła w Górecku nad Notecią (powiat
Strzelce Krajeńskie), aby nie umrzeć z głodu, musiała kupić
zrujnowaną poniemiecką gospodarkę za równowartość 156 q żyta.
Mecenas Jan Buchman, pełnomocnik Lasów Państwowych, powoływał się
z kolei na rozporządzenie ministra reform rolnych z 1950 r., które
przewidywało możliwość wydania uproszczonego orzeczenia
nacjonalizacyjnego, gdy nie można było ustalić właściciela gruntu
albo granic nieruchomości. Jego zdaniem z takiej właśnie możliwości
skorzystano.
- Nie wystąpiły takie okoliczności - ripostuje Stefan Hładyk. -
Nazwisko babci było uwidocznione w katastrze, a grunty miały księgi
wieczyste. Ponadto Państwowy Urząd Repatriacyjny posiadał dokładny
plan rozmieszczenia deportowanych w konkretnych miejscowościach.
Organa po prostu nie przeprowadziły żadnego postępowania
wyjaśniającego.
NSA poparł większość argumentów spadkobiercy. Uznał, że
orzeczenie z 1954 r. w części dotyczącej upaństwowienia lasów rażąco
naruszyło prawo.
- Nie oznaczało ono dokładnie wysiedlanych nieruchomości: ich
wielkości, granic itd. - argumentował sędzia. Jego zdaniem nie
spełniło też warunków rozporządzenia z 1950 r. - Wszystkie te braki
i nieprawidłowości spowodowały pogorszenie sytuacji właścicieli -
mówi sędzia - ponieważ nie można było wyliczyć ekwiwalentu
zamiennego za utracone ziemie. Dlatego należało je unieważnić w
części odnoszącej się do lasów.
- Sprawiedliwości stało się zadość, szkoda, że dopiero w drugim
pokoleniu - reasumuje Stefan Hładyk.
Dodaje jednocześnie, że obecnie prowadzonych jest 230 postępowań
wszczętych przez potomków przesiedlonych Łemków. Ogółem przewiduje
prawie 10 tys. takich wniosków.
AKA, MR
|